Edward Szymański, "Wiersz wigilijny"
Gdybyś tak się omylił i dziś u nas narodził
w zwykły sposób nie jakiś najświętszy
byłbyś czyimś tam dzieckiem, gdzieś w Zagłębiu czy Łodzi,
w suterenie lub na czwartym piętrze.
Zamiast fletów pastuszych grałyby ci nim zaśniesz
gwizdy syren i czkawki klaksonów.
Dni są zawsze te same nie jest ciszej ni jaśniej
z racji czyichś narodzin czy zgonu.
Żaden król by nie przyszedł ni zachodni ni wschodni
by ci kadzić i sypać złotem.
Ojciec zły twoim płaczem wstałby raniej niż co dzień
i gorliwiej by szukał roboty.
Proroctwami, gwiazdami nikt by ciebie nie wieścił
w prasie radiu nie robił reklamy.
W ciasnej życia uliczce tyle gruzu się mieści,
padłbyś na nią i przepadł jak kamyk.
Gdybyś się dziś narodził i znów zechciał być Bogiem,
męką życie przeorać do gruntu.
Byłbyś słowem jak piorun
byłbyś słowem jak ogień
słowem walki, miłości i buntu.
Categories
Szymański Edward – Wiersz wigilijny
Edward Szymański, “Wiersz wigilijny”
Gdybyś tak się omylił i dziś u nas narodził
w zwykły sposób nie jakiś najświętszy
byłbyś czyimś tam dzieckiem, gdzieś w Zagłębiu czy Łodzi,
w suterenie lub na czwartym piętrze.
One reply on “Szymański Edward – Wiersz wigilijny”
Bardzo życiowy.