Młody człowiek kołysał się na ławce w parku, po czym zsunął się i przykucnął, próbując złapać oddech i uśmierzyć ból przeszywający całe ciało. Mężczyzna próbował wziąć głęboki oddech, ale ból spowodował kolejny cios, a ciało zastygło w bezruchu.
Nie widział tłumów wokół, nie słyszał syreny karetki pogotowia i głosów lekarzy pędzących na ratunek.
Światło. Skąd ono jest? Jest takie miękkie i ciepłe. Gdzie ja jestem? Nic nie boli, a ciało jest tak nieważkie. Mężczyzna próbował się rozejrzeć, ale wokół pojawiła się niewielka mgła. A potem zobaczył psa. Wielki pies podszedł do niego, delikatnie stąpając na łapach. I mężczyzna go rozpoznał! To był Bolek.
– Cześć, mistrzu.
– Bolek? A ty…. jak mnie znalazłeś? I dlaczego do mnie mówisz? Czy ja śnię?
– Wszyscy tutaj mogą rozmawiać i rozumieć się. Nie, Mistrzu, nie śpisz. Umierasz, a jestem tu od dawna. Tam, na drodze, pamiętasz, tam, gdzie wyrzuciłeś mnie z samochodu.
I człowiek przypomniał sobie to, co usilnie próbował zapomnieć przez te wszystkie lata.
– Widzę, że nie zapomniałeś. Pamiętasz, stary? Jak uruchomiłeś silnik samochodu, kazałeś mi wsiąść i wyjechaliśmy z miasta? Jak zostawiłeś mnie na drodze i odjechałeś, nie oglądając się za siebie? Pamiętasz …
Pies ciężko oddychał i położył się.
– Bolek, byłem pewien, że ktoś cię przygarnie i znajdziesz nowy dom!
– Nie okłamuj się, Mistrzu. Więc oszukiwałeś się, uzasadniając to, co zrobiłeś. A ja … Biegłem długo, ale nie dogoniłem cię i straciłem trop. Zawiódł mnie stary nos i obolałe łapy. Wróciłem do miejsca, w którym mnie wyrzuciłeś i czekałem, aż wrócisz po mnie. Wierzyłem, że na pewno wrócisz po Bolka.
Uwierzyłem ci i pokochałem w sposób, w jaki potrafią tylko psy! Bardzo się martwiłem, że byłeś tam gdzieś sam beze mnie! Nikt nie przyniesie ci butów, nie obudzi rano, nie poliże językiem, nie posiedzi przy tobie, nie pomilczy z tobą, gdy jest ci smutno. Ale nie wróciłeś.
Codziennie biegałem wzdłuż drogi, bojąc się, że mnie nie zobaczysz! A potem zostałem potrącony przez samochód. Nie od razu umarłem. Konałem powoli na poboczu. Wiesz, czego chciałem najbardziej, kiedy życie uchodziło ze mnie? Zobaczyć cię, usłyszeć twój głos i położyć głowę na Twoich kolanach. Ale mój ostatni oddech usłyszała tylko zimna kałuża.
Wiesz, jest nas tu wielu: wyrzuceni, zamarznięci w budach, zagłodzeni, zabici dla zabawy. Wy ludzie jesteście aroganccy. I nie chcecie wierzyć, że za wszystko trzeba zapłacić!
Mężczyzna ukląkł przed psem. Ciało ponownie przeszył ból. Ale uświadomienie sobie powagi swego czynu było dotkliwsze. Obfite łzy zapiekły oczy, ale nie przyniosły ulgi.
– Wybacz mi, piesku! Przepraszam! Przepraszam, nie zasłużyłem na Twoją miłość.
Stary pies z trudem zbliżył się do mężczyzny. Opiekuna, którego zawsze kochał.
– Ja już wybaczyłem ci moją śmierć. Ale płacz! Wasze łzy są waszym odkupieniem. Zapytam o ciebie. Ciepły język dotknął jego policzka, a duża łapa zakryła dłoń mężczyzny.
– Do widzenia
Na oddziale intensywnej terapii lekarze walczyli o życie młodego mężczyzny. Rozległa infekcja. Ale wszelkie wysiłki poszły na marne. O 18:30 stwierdzono zgon. Serce zatrzymało się. Koniec.
Drżący głos pielęgniarki przerwał ciszę po reanimacji: „Łzy! Na policzkach ma łzy! On płacze!”
– Adrenalina
– Defibrylator
– Migotanie
– RKO, tlen
Płaska linia na ekranie monitora zadrżała i wygięła słaby, ale łuk.
Miesiąc później młody mężczyzna stał na progu kliniki. Żył i nawet jesienny deszcz nie zdołał zniszczyć szczęścia powrotu. Jego przypadek został nazwany przez lekarzy cudem! Za bramami szpitala mężczyzna powoli skręcił w stronę domu. Szedł pogrążony w myślach, gdy pod jego nogi wpadł brudny i mokry kłębek, który okazał się szczeniakiem.
– Cześć psinko! Czyj ty jesteś?
Ale cały wygląd szczeniaka mówił, że był nikim i desperacko potrzebował pomocy. Mężczyzna podniósł malucha z ziemi, wetknął za pazuchę i ostrożnie poprawił wystające ucho.
– Chodźmy do domu… Bolku!
Stary pies, otoczony jasnobiałą mgłą, patrząc na to, oparł głowę na łapach, ciężko dyszał i zakrył oczy. Uratował człowieka w mężczyźnie!
~ Autor nieznany
Categories
5 replies on “Znalezione w necie.”
Piękne…
Wzruszające
Nigdy nie pojmę tego jak można wyrzucić starego, zżytego z właścicielem psa, z resztą jakiegokolwiek, ale już tym bardziej takiego staruszka. Przecież wiadomo, że z własnej woli taki pies za nikim innym nie pójdzie, dlatego jestem mega przeciwny odbierania takich staruszków przewodników od właścicieli przez fundacje. Sam chciałem kiedyś przygarnąć takiego dziadka z ulicy, ale tylko zostały ślady po jego zębach na mojej ręce. Ale i tak przygarnąłem z ulicy mojego Tofika i obaj jesteśmy zadowoleni.
też tego nie rozumiem.
Cudowne!