Alocha. W czasach szkoły podstawowej śniło mi się, że wybrałam się na wycieczkę po lesie. Lał bardzo deszcz i wiał silny wiatr. Szłam tak długi czas. Droga nie miała końca. Nagle krajobraz się zmienił. Pojawił się przede mną teren górzysty. Szumiały po prawej i lewej stronie potoki, zalewające kamienie pod moimi stopami, po których musiałam wchodzić. Trzymałam się grubych lin, rozciągających się po obu stronach drogi. Wchodziłam tak dosyć długo. Kiedy szłam, kamienie zmieniły się w bryły lodu, po których wciąż płynęła woda. Dochodząc do szczytu góry, usłyszałam szczekanie wielkiego psa. Pies miał biały kolor, grube łapy i sierść w dotyku przypominającą watę. Jego głos był donośny. Szczekał przeciągle i wył, nie dając mi tym samym zdobyć upragnionego szczytu. Kiedy stawałam w miejscu, przestawał szczekać, lecz gdy chciałam iść dalej, sytuacja zmieniała się i jego szczekanie przybierało na sile. Nie dawał mi do siebie podejść. Smutna musiałam zawrócić.
Categories