Jakiś czas temu śniło mi się, że wyjechałam z rodzicami i rodzeństwem do jakiegoś hotelu. W pokoju, który dzieliłam z siostrami, stał wózek, a w nim leżał noworodek. Jedna z moich sióstr postanowiła przyjrzeć się mu bliżej. Niestety okazało się, że dziecko jest martwe. Chciałam pobiec i powiedzieć o wszystkim mamie, ale moja młodsza siostra mocno chwyciła mnie za rękę mówiąc, że nigdzie nie pójdę, jakby starała się coś ukryć. Sprawa się jednak wydała. Podczas pakowania do domu, mama zauważyła stojący wózek. Podeszła zobaczyć. Jej oczom ukazało się dziecko, całe sine, chude, zimne. Bardzo się przestraszyłam, ponieważ dotykałam rączki od wózka i bałam się, że policja będzie podejrzewała mnie o tą zbrodnię. Mama pocieszała mnie mówiąc, żebym się nie bała, bo policjanci wiedzą, które ślady są świeże, a które starsze i nikt mnie nie będzie o nic podejrzewał. Potem przyszedł tata. Zapytał się, czy coś o tym wiemy. Nastała cisza. Po chwili odezwał się mój brat, który przyznał się do winy. Ktoś wezwał policję. Powiedziano nam, że to zbrodnia sprzed dziesięciu lat. Na tym sen się zakończył. Gdy się obudziłam, był obok mnie narzeczony. Próbowałam mu o tym opowiedzieć. Bałam się strasznie i głos mi się trząsł jak liść na wietrze.
Categories