Andrzej Bursa, "Sobie samemu umarłemu"
Kiedy umarłem już na amen
Cicho do żony rzekłem:
Bardzo przepraszam Cię kochana
Lecz wyjdę na chwileczkę
Gdy na Krupniczą mój upiór wchodził
Szepnąłem do koleżanki:
Wiesz ja nie żyję… nie przeszkadzajcie sobie
Ale nie mogłem ukryć żem już martwy
Koledzy mnie obsiedli gwarnie
Z papierosami żywi spoceni
Pytali: Co z tobą umarłeś?
To nic Andrzejku tylko się nie łam…
Ulicami co świat mi zamknęły na rygle
Na dworzec i przez kolejowe tory
Chodziłem cichy i wystygły
Gdzie kiedyś żywy chodziłem upiorem
Szlakiem w nudzie straconych najgorzej
Dni młodości stęsknionej i pustej
Uderzonej w żywe sercem nożem
Uderzonej kastetem w usta
Categories