Author: ewelinka
Unboxing kostek lodu z Pepco
Cztery pory roku.
Cztery pory roku.
Zrobiło się chłodniej
ale nie od wiatru,
który to z dnia na dzień
coraz mocniej wieje,
zrobiło się chłodniej
bo ciebie zabrakło,
zły los ciebie zabrał
i się ze mnie śmieje.
A jesień jak jesień
przecież kiedyś minie
nić babiego lata
zamyka mi oczy,
potem się obudzę
w białej, srogiej zimie,
serce pęknie w piersi
i się w przepaść stoczy.
Gdyby potem wiosna
(nie jak w zeszłym roku)
ogrzać mnie zechciała
swym pierwszym promieniem,
toby potem latem
wyschła już łza w oku,
ty byś był mnie blisko,
a ja blisko ciebie.
Do matki
Do matki
Przyniosę Ci niebo utkane chabrami,
makami przeplotę tęczę szczerozłotą,
słowiki zaproszę zadźwięczą majami,
będzie uczta wielka pod słońca kapotą.
Nazbieram konwalii w bukiecik ułożę,
a z mleczy żółtawych uplotę Ci wianek,
będziemy się cieszyć jak spienione morze,
gdy w srebrzystych włosach zakwitnie rumianek.
Pójdziemy do lasu szukać wonnych kwiatów
posiedzimy sobie pod starym modrzewiem,
może zobaczymy ptaki z innych światów…
A może Mateńko, usłyszymy, siebie.
Gdybyś kiedyś.
Gdybyś kiedyś.
Gdybyś kiedyś zapomniał, dokąd zmierzasz i po co,
wyszedł z domu bez słowa i nigdy nie wrócił,
będę kotem, co nie wie, co ma zrobić ze sobą,
lub psiakiem przerażonym, co go pan porzucił.
Zwilżając łzami oczy, kiedy nikt nie słyszy,
zrzucając burzę włosów, z nich warkocze plotąc,
gdy nic nie będzie w stanie zmącić mojej ciszy,
myśleć będę o Tobie, przeżarta tęsknotą.
Z krwi mojego serca zrodzisz się na nowo,
lecząc moje serce i duszę nikczemną,
jeśli wierzyć mam dawnym, niespełnionym słowom,
gdy mi obiecywałeś, że zostaniesz ze mną.