Categories
Dawni poeci

Tuwim Julian – Kartka z dziejów ludzkości

Spotkali się w święto o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem.

Tutejsza idiotko — rzekł kretyn miejscowy —
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy?

Miejscowa kretynka odrzekła: — Z ochotą,
Albowiem cię kocham, tutejszy idioto.

Więc kretyn miejscowy uśmiechną się słodko
I poszedł do kina z tutejszą idiotką.

Na miłym macaniu spłynęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka.

Aż wreszcie szepnęła: — Kretynie tutejszy!
Ten film, mam wrażenie, jest coraz nudniejszy.

Więc poszli na sznycel, na melbę, na winko,
Miejscowy idiota z tutejszą kretynką.

Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym.

W ten sposób dorobią się córki i syna:
Idioty, idiotki, kretynki, kretyna,

By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem.

Categories
Dawni poeci

Liebert Jerzy – Pożar lasu

Liebert Jerzy – Pożar lasu

Go­tu­je się ży­wi­ca
W ka­dłu­bach opa­lo­nych,
Z trza­skiem smo­lą wy­try­ska
Z gę­stwi – czer­ni skłę­bio­nych.

Słoń­ce star­ło się z zie­mią –
– – – – – – – – – – – – – – – –
Dym w nie­ba wgry­za się oczy,
Je­le­niom rogi pło­ną,
Ziar­nie rwą ko­py­ta­mi,
Pru­ją prze­strzeń czer­wo­ną.

Pie­ką się w ogniu buki,
So­sny kwit­ną jak maki,
Syczą zgro­zą ja­łow­ce,
Trza­ska­ją su­che krza­ki,

Pę­dzą wy­spy – po­lan­ki,
Pierz­cha­ją li­lio­we wrzo­sy…
Na mech sczer­nia­ły ka­pią
Żywicz­ne kro­ple rosy.

Categories
Dawni poeci

Mickiewicz Adam – Czaty

CZATY
(BALLADA UKRAIŃSKA)
Z ogrodowej altany wojewoda zdyszany
Bieży w zamek z wściekłością i trwogą.
Odchyliwszy zasłony, spojrzał w łoże swej żony
Pójrzał, zadrżał, nie znalazł nikogo.
Wzrok opuścił ku ziemi i rękami drżącemi
Siwe wąsy pokręca, i duma.
Wzrok od łoża odwrócił, w tył wyloty zarzucił
I zawołał kozaka Nauma.
"Hej, kozaku, ty chamie, czemu w sadzie przy bramie
Nie ma nocą ni psa, ni pachołka?
Weź mi torbę borsuczą i jańczarkę hajduczą,
I mą strzelbę gwintówkę zdejm z kołka".
Wzięli bronie, wypadli, do ogrodu się wkradli,
Kędy szpaler altanę obrasta.
Na darniowym siedzeniu coś bieleje się w cieniu:
To siedziała w bieliźnie niewiasta.
Jedną ręką swe oczy kryła w puklach warkoczy
I pierś kryła pod rąbek bielizny;
Drugą ręką od łona odpychała ramiona
Klęczącego u kolan mężczyzny.
Ten, ściskając kolana, mówił do niej: "Kochana!
Więc już wszystko, jam wszystko utracił!
Nawet twoje westchnienia, nawet ręki ściśnienia
Wojewoda już z góry zapłacił.
Ja, choć z takim zapałem, tyle lat cię kochałem,
Będę kochał i jęczał daleki;
On nie kochał, nie jęczał, tylko trzosem zabrzęczał,
Tyś mu wszystko przedała na wieki.
Co wieczora on będzie, tonąc w puchy łabędzie,
Stary łeb na twym łonie kołysał,
I z twych ustek różanych, i z twych liców rumianych
Mnie wzbronione słodycze wysysał.
Ja na wiernym koniku, przy księżyca promyku,
Biegę tutaj przez chłody i słoty,
Bym cię witał westchnieniem i pożegnał życzeniem
Dobrej nocy i długiej pieszczoty!"
Ona jeszcze nie słucha, on jej szepce do ucha
Nowe skargi czy nowe zaklęcia:
Aż wzruszona, zemdlona, opuściła ramiona
I schyliła się w jego objęcia.
Wojewoda z kozakiem przyklęknęli za krzakiem
I dobyli zza pasa naboje,
I odcięli zębami, i przybili sztęflami
Prochu garść i grankulek we dwoje.
"Panie! – kozak powiada – jakiś bies mię napada,
Ja nie mogę zastrzelić tej dziewki;
Gdym półkurcze odwodził. zimny dreszcz mię przechodził
I stoczyła się łza do panewki".
"Ciszej, plemię hajducze, ja cię płakać nauczę!
Masz tu z prochem leszczyńskim sakiewkę;
Podsyp zapał, a żywo sczyść paznokciem krzesiwo,
Potem palnij w twój łeb lub w tę dziewkę.
Wyżej… w prawo… pomału, czekaj mego wystrzału,
Pierwej musi w łeb dostać pan młody".
Kozak odwiódł, wycelił, nie czekając wystrzelił
I ugodził w sam łeb – wojewody.

Categories
Dawni poeci

Hotomska Wanda – wiersz dla babci

Wiersz dla babci" – Chotomska Wanda
 Z okazji Święta Babci
 ja dzisiaj Babcię nauczę,
 jaka powinna być wnuczka
 i jaki powinien być wnuczek.

 Po pierwsze, proszę Babci –
 ja już od dawna uważam,
 że nic tak wnucząt nie zdobi,
 jak piękny uśmiech na twarzach.
 Uśmiech jest dobry na co dzień,
 a nie wyłącznie od święta,
 więc wnuczek ma się uśmiechać,
 a wnuczka ma być uśmiechnięta.

Categories
Dawni poeci

Lewandowska Barbara Kwiatki dla babci

"Kwiatki dla babci" – Lewandowska Barbara
 Nocą,
 tuż przed Dniem Babci,
 staje za oknem wróżka.
 Maluje na szybie kwiaty-
 wesołe, w kształcie serduszka.
 Zanim srebrzystą dłonią
 poranek kwiaty zetrze,
 serduszka na szybie dzwonią,
  ładniej niż szyszki na wietrze.

 W dzień
 może wnuczka przybiec.
 Wnuczek przyleci prędko.
 Kto coś wychucha na szybie?
 Kto dom rozdzwoni piosenką?
 "Nasza Babcia"
 Oto Babcia.
 Z uśmiechem na twarzy.
 Z torbą pełną jabłek i warzyw.
 No i zaraz wszystko się odmienia:
 w domu robi się jaśniej, weselej,
 jakby Babcia przyniosła niedzielę
 z odrobiną Bożego Narodzenia.
 Z Babcią –
  wszystko jest pyszną zabawą:
 szczotka tańczy
 raz w lewo, raz w prawo,
 jakby szczotka tańczyła walczyka.
 A odkurzacz, choć trochę uparty,
 nie pozwala dziś sobie na żarty,
 tylko kurz posłusznie połyka.
 W kuchni pachnie wesoło rosołem,
  a my zaraz siądziemy za stołem-
 i będziemy jeść rosół i śmiać się.
 Wszystko milsze jest,
 lepsze, ciekawsze.

Categories
Dawni poeci

Pawlikowska Jasnorzewska Maria – BABCIA

Za lat pięć­dzie­siąt sią­dzie przy for­te­pia­nie
(bę­dzie mia­ła wów­czas wio­sen sie­dem­dzie­siąt czte­ry)
bab­cia, co no­si­ła jum­pe­ry
i prze­ży­ła wiel­ką woj­nę nud­ną nie­sły­cha­nie.
Bab­cia, za któ­rej cza­sów jeź­dzi­ły tram­wa­je,
sa­mo­lot pierw­szych kro­ków uczył się po nie­bie,
a lu­dzie przez te­le­fon mó­wi­li do sie­bie,
nie wi­dząc się na­wza­jem.

Bab­cia pa­mię­ta­ją­ca Kra­ku­sa i Wan­dę,
a w każ­dym ra­zie Pił­sud­skie­go i Fo­cha,
któ­ra się upa­ja­ła jazz-ban­dem
i od­bie­ra­ła li­sty od li­sto­no­sza,

któ­rej mło­dość ze­szła mar­nie, bez ki­ki­mo­bi­lu,
bio­fo­nu, wi­ro­cy­klu i astro­dak­ty­lu,
wpa­trzo­na w film swój zbla­kły z uśmie­chem tę­sk­no­ty,
za­gra na for­te­pia­nie sta­ro­świec­kie foks­tro­ty.

Categories
Dawni poeci

Miłaszewski Stanisław – Wilia

Stanisław Miłaszewski
Wilia
Prastarym obyczajem w Polsce podczas wilii
Jest miejsce dla zamorskich i zagórskich gości,
Dla tych, co na wieczerzę bratnią nie przybyli,
Wstrzymani przez gór zwały lub mórz nawałności.
Gdy z nieba płatki śniegu lecą, jak opłatki,
Gdy mróz na oknach białe zasadza choiny,
Niechaj każdy dom polski wspomni sercem matki
Nieobecne, spóźnione, zabłąkane syny.
Gdy w snopku wigilijnym kłos o kłos zadzwoni,
Ilekroć pod obrusem zaszeleści siano,
Baczmy na puste miejsce, gdzie mieli siąść – oni,
Baczmy, by nieobecnych nie zaniedbywano.
Obejdzie się to miejsce bez potraw dwunastu,
Nie zmieniajmy półmisków przed nim ni talerzy,
Obejdzie się bez szumnych win i bez toastów,
Tylko przed pustym miejscem – niech opłatek leży.
Czuwajmy, bo nie wiemy dnia ani godziny,
Gdy zza mórz, co nas dzielą, z błędnego bezdroża,
Niewidzialnie zawita do nas w odwiedziny
Ktoś z braci, których ku nam prowadzi moc Boża.
Niech nikt nie zagląda w duszę gościom – duchom:
Snadź są zgłodniali, skoro zasiedli do stołu…
Ugośćmy ich opłatków białych wiązką suchą,
Bo głód dusz ludzkich syci – tylko chleb aniołów.

Categories
Dawni poeci

Wierzyński Kazimierz – Kolęda

Kazimierz Wierzyński, "Kolęda"]
Dwudziesty drugi. Dzień najkrótszy.
Noc tajemnicza się przybliża.
Zmarznięty cieślo w koźlim futrze,
Zdejmij siekierę i w drewutni
Niech się zawczasu ludzie smutni
Zakrzątną koło krzyża.
Zjawi się, zjawi niezwyczajnie.
Nawiedzi znowu świętą stajnię
Miłość w malutkim niemowlątku,
Podniesie swą wszechwładną rękę,
Dwutysiącletnią zacznie mękę
Powtarzać od początku.
Nadciągną króle z ciężkim złotem
I palić będą mu kadzidła,
By z Nazaretu na Golgotę
Szedł cuda czyniąc i by o tem
Szeptały pieśni, malowidła.
Wyjdzie pouczać między ucznie
Że prawda sponad jest zagłady,
Aż po ostatniej z nimi uczcie
Otoczą go żandarmskie włócznie
I pocałunek sprzeda zdrady.
Ojcze stolarzu, noc się zbliża,
Nad świętą stajnią gwiazda krzyża
I blask nad światem staje wielki.
Pośród wesela i okrzyków
Ty nie zapomnij czeladników
Przydatnych do ciesielki.
I gdy nadbiegnie pierwszy pasterz,
Przed stajnię wyjdź, zawołaj nas też,
Bo my o wszystkim dobrze wiemy.
Przy niemowlątku w nędznym żłobie
Klęczymy płacząc i przy Tobie
Pod blask, pod krzyż kolędujemy.

Categories
Dawni poeci

Szymański Edward – Wiersz wigilijny

Edward Szymański, "Wiersz wigilijny"
Gdybyś tak się omylił i dziś u nas narodził 
w zwykły sposób nie jakiś najświętszy 
byłbyś czyimś tam dzieckiem, gdzieś w Zagłębiu czy Łodzi, 
w suterenie lub na czwartym piętrze. 
    Zamiast fletów pastuszych grałyby ci nim zaśniesz 
    gwizdy syren i czkawki klaksonów. 
    Dni są zawsze te same nie jest ciszej ni jaśniej 
    z racji czyichś narodzin czy zgonu. 
Żaden król by nie przyszedł ni zachodni ni wschodni 
by ci kadzić i sypać złotem. 
Ojciec zły twoim płaczem wstałby raniej niż co dzień 
i gorliwiej by szukał roboty. 
    Proroctwami, gwiazdami nikt by ciebie nie wieścił 
w prasie radiu nie robił reklamy. 
    W ciasnej życia uliczce tyle gruzu się mieści, 
    padłbyś na nią i przepadł jak kamyk. 
Gdybyś się dziś narodził i znów zechciał być Bogiem, 
męką życie przeorać do gruntu. 
Byłbyś słowem jak piorun 
byłbyś słowem jak ogień 
słowem walki, miłości i buntu.

Categories
Dawni poeci

Staff Leopold – Gwiazda

Leopold Staff, "Gwiazda"
Świeciła gwiazda na niebie,
Srebrna i staroświecka,
Świeciła wigilijnie,
Każdy zna ją od dziecka.
    Zwisały z niej z wysoka
    Długie, błyszczące promienie,
    A każdy promień to było
    Jedno świąteczne życzenie.
I przyszli – nie magowie
Już trochę postarzali –
Lecz wiejscy kolędnicy,
Zwyczajni chłopcy mali.
    Chwycili za promienie
    Jak w dzwonnicy za sznury,
    Ażeby śliczna gwiazda
    Nie uciekła do góry.
Chwycili w garść promienie,
Trzymają z całej siły,
I teraz w tym rzecz cała,
By się życzenia spełniły.

EltenLink