6 replies on “Pogadanka w szkole integracyjnej o życiu po niewidomemu”
ooo wof. ale supcio
Kochani. Uwarzam, że zwłaszcza Seba nie przygotował się w żaden sposób do takiego spotkania. Jeśli już mamy pokazywać w szkołach i gdzie tam jeszcze, że niewidomcy są, żyją i mają się dobrze, to taki pokaz także trzeba przeprowadzić dobrze. Opowiedzieć o swoich zainteresowaniach, pasjach, zajęciach, nakreślić jak wykonujemy z pozoru niewykonalne czynności, przeprowadzić może jakieś warsztaty z dzieciakami, zasłonić oczy, dać w rękę laskę, ewentualnie jakąś jej imitację jeśli nasza jest zbyt wysoka i jazda. Z doświadczenia z wieloma dorosłymi osobami z różnego rodzaju instytucji wiem, że taka forma warsztatowa jest znacznie ciekawsza, a niżeli puste gadanie przerywane co chwila rażącym nieprzygotowaniem prelegenta. Warto wtrącać jakieś anegdotki, coś śmiesznego/ zabawnego opowiedzieć. Pokazać na żywym przykładzie obsługę kompa czy telefonu, nalewanie do naczynia wody czy soku. Więcej pomysłowości i przygotowania, a będzie dobrze. Jako słuchacz, nauczyciel albo np. Jeden z tych dzieciaków, bardzo bym się wynudził.
Z opini wiemy, że ludzie byli zadowoleni, więc chyba nie było źle.
Opinia opinii nie równa. Ja proponując rozwiązania dostępnościowe dla różnego rodzaju instytucji też spotykam się z tym, że "Ludziom Się Podoba". Co z tego, jeśli mimo ponawianego z naszej strony kontaktu nie biorą od nas?
Identyczna sytuacja. Raczej ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, żeby jedna z drógą nauczycielką podeszły do was, i zaczęli krytykować. W 99,99% ludzie nie mówią szczerze, żeby kogoś nie urazić. Zwykle właśnie jest tak jak powiedziałaś. Ludziom się podobało. Moim zdaniem jest to lakoniczne wyrażenie jakiejś tam dezaprobaty. Nawiązując do zajęć i szkoleń, które prowadziłem dla instytucji. Tam podczas samej prezentacji opowiadaliśmy różne sytuacje z życia, często wtrącając takie życiowe ślepe anegdotki. Praktycznie za każdym razem jak zadawaliśmy jakieś pytanie, ktoś się zgłaszał. Ludzie pytali też sami, bez jakiegoś zachęcania. A już jak daliśmy do rąk białe laski i postawiliśmy Focusa na którym za moimi instrukcjami ktoś mógł napisać np. Swoje imię, byli w niebo wzięci.
Słowem. Trzeba ludzi zaciekawić swoją osobą. Jeśli staniemy przed ludźmi, i będziemy jączeli: Yyyyyyyyyy. MMMMMMMMMMM albo Eeeeeeeeeee, i jeszcze zaczniemy wtrącać zapytania w przestrzeń: Co by tu jeszcze powiedzieć… Hmmmm. Ludzi to nudzi. Zastanów się Ewelinko sama. Jeśli siedzisz na jakiejś konferencji czy szkoleniu, i ktoś w taki właśnie sposób pcha w eter swoją nawijkę, to wybacz. Słuchać się tego nie chce. Jeśli planujecie kolejne tego typu spotkania i jeśli chcesz może rady kogoś kto wydaje mi się jest bardziej doświadczony w temacie, odezwij się. Poradzę i doradzę.
Aha. Chciałem edytować poprzedni, ale nie wiem czy się da, i jeśli tak, to jak to zrobić. Myślę, że mówienie bardzo dokładne. My to się poznaliśmy w laskach w tym i tym roku, albo nie. Jednak w tym i w tym. A Ona to przyjechała do mnie w 1939 chyba. Albo nie. w 1940. Sorki. To są informacje nikomu nie potrzebne. Bardzo dobry ruch, że powiedziałaś o Laskach i swojej edukacji tam od początku do końca.
No moim zdaniem te informacje były zbędne, masz rację. Co do proponowania różnych rzeczy zauważ, że zaproponowałam, co tylko mogłam: gry, przybory, opowiadałam o alfabecie braila, pokazałam wykaz z alfabetem, sebastian pokazał piłkę do blind footballu, google i chodzenie z białą laską. Ludzie sami podchodzili i próbowali.
6 replies on “Pogadanka w szkole integracyjnej o życiu po niewidomemu”
ooo wof. ale supcio
Kochani. Uwarzam, że zwłaszcza Seba nie przygotował się w żaden sposób do takiego spotkania. Jeśli już mamy pokazywać w szkołach i gdzie tam jeszcze, że niewidomcy są, żyją i mają się dobrze, to taki pokaz także trzeba przeprowadzić dobrze. Opowiedzieć o swoich zainteresowaniach, pasjach, zajęciach, nakreślić jak wykonujemy z pozoru niewykonalne czynności, przeprowadzić może jakieś warsztaty z dzieciakami, zasłonić oczy, dać w rękę laskę, ewentualnie jakąś jej imitację jeśli nasza jest zbyt wysoka i jazda. Z doświadczenia z wieloma dorosłymi osobami z różnego rodzaju instytucji wiem, że taka forma warsztatowa jest znacznie ciekawsza, a niżeli puste gadanie przerywane co chwila rażącym nieprzygotowaniem prelegenta. Warto wtrącać jakieś anegdotki, coś śmiesznego/ zabawnego opowiedzieć. Pokazać na żywym przykładzie obsługę kompa czy telefonu, nalewanie do naczynia wody czy soku. Więcej pomysłowości i przygotowania, a będzie dobrze. Jako słuchacz, nauczyciel albo np. Jeden z tych dzieciaków, bardzo bym się wynudził.
Z opini wiemy, że ludzie byli zadowoleni, więc chyba nie było źle.
Opinia opinii nie równa. Ja proponując rozwiązania dostępnościowe dla różnego rodzaju instytucji też spotykam się z tym, że "Ludziom Się Podoba". Co z tego, jeśli mimo ponawianego z naszej strony kontaktu nie biorą od nas?
Identyczna sytuacja. Raczej ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, żeby jedna z drógą nauczycielką podeszły do was, i zaczęli krytykować. W 99,99% ludzie nie mówią szczerze, żeby kogoś nie urazić. Zwykle właśnie jest tak jak powiedziałaś. Ludziom się podobało. Moim zdaniem jest to lakoniczne wyrażenie jakiejś tam dezaprobaty. Nawiązując do zajęć i szkoleń, które prowadziłem dla instytucji. Tam podczas samej prezentacji opowiadaliśmy różne sytuacje z życia, często wtrącając takie życiowe ślepe anegdotki. Praktycznie za każdym razem jak zadawaliśmy jakieś pytanie, ktoś się zgłaszał. Ludzie pytali też sami, bez jakiegoś zachęcania. A już jak daliśmy do rąk białe laski i postawiliśmy Focusa na którym za moimi instrukcjami ktoś mógł napisać np. Swoje imię, byli w niebo wzięci.
Słowem. Trzeba ludzi zaciekawić swoją osobą. Jeśli staniemy przed ludźmi, i będziemy jączeli: Yyyyyyyyyy. MMMMMMMMMMM albo Eeeeeeeeeee, i jeszcze zaczniemy wtrącać zapytania w przestrzeń: Co by tu jeszcze powiedzieć… Hmmmm. Ludzi to nudzi. Zastanów się Ewelinko sama. Jeśli siedzisz na jakiejś konferencji czy szkoleniu, i ktoś w taki właśnie sposób pcha w eter swoją nawijkę, to wybacz. Słuchać się tego nie chce. Jeśli planujecie kolejne tego typu spotkania i jeśli chcesz może rady kogoś kto wydaje mi się jest bardziej doświadczony w temacie, odezwij się. Poradzę i doradzę.
Aha. Chciałem edytować poprzedni, ale nie wiem czy się da, i jeśli tak, to jak to zrobić. Myślę, że mówienie bardzo dokładne. My to się poznaliśmy w laskach w tym i tym roku, albo nie. Jednak w tym i w tym. A Ona to przyjechała do mnie w 1939 chyba. Albo nie. w 1940. Sorki. To są informacje nikomu nie potrzebne. Bardzo dobry ruch, że powiedziałaś o Laskach i swojej edukacji tam od początku do końca.
No moim zdaniem te informacje były zbędne, masz rację. Co do proponowania różnych rzeczy zauważ, że zaproponowałam, co tylko mogłam: gry, przybory, opowiadałam o alfabecie braila, pokazałam wykaz z alfabetem, sebastian pokazał piłkę do blind footballu, google i chodzenie z białą laską. Ludzie sami podchodzili i próbowali.