Categories
Dawni poeci

Gajcy Tadeusz – ballada o stajence.

Ballada o stajence – Tadeusz Gajcy
Matka pełna uśmiechu i chemii
dłonie zamyślała w balii
co wieczór…
a nad dłońmi tymi
trzej królowie spóźnieni płakali.

Nawet aniołki. Gipsowe i krągłe
na kolędach jak wielbłądach fruwające,
krótkie szatki haftowane ogniem
na jej ręce rzucały w locie.

Woda nie była zwykła. Ze źródeł,
gdzie kadzidło rośnie i mirra,
palma także. I w liściastej urnie
Bóg się mały w piosence obmywa.

Przychodziły do niej z pustyni lwy płowe
gasić czerwone języki,
po głosie ich, po tęsknocie ich – człowiek
zjawiał się śpiewny i zwykły.

Na sianie szemrzącym, na szmerze
obok róży i bydła
leżał. Lecz róża z cierniem
była.

Trzej królowie chłostali zwierzęta,
ramionami ku gwieździe śpiewali,
zamyśliła dłonie matka uśmiechnięta
wonne płótno na zły całun kołysała w balii.

Categories
Dawni poeci

Kóbiak Tadeusz – wieczór wigilijny.

Tadeusz Kubiak
Wieczór wigilijny
Kiedy mama się dzieliła ze mną tym opłatkiem,
Miała w oczach łzy, widziałem
Otarła ukradkiem.
Nie wiem, co też mama chciała
Szepnąć mi do ucha:
Bym na meczach nie darł spodni
Nauczyciela w szkole słuchał…
Niedojrzałych jabłek nie jadł,
Butów tak nie brudził…
Nagle słyszę mama szepcze:
-BĄDŹ DOBRY DLA LUDZI.

Categories
Dawni poeci

Krzemieniecka Lucyna – wieczór wigilijny.

L.Krzemieniecka
Wieczór wigilijny

To właśnie tego wieczoru,
gdy mróz lśni, jak gwiazda na dworze,
przy stołach są miejsca dla obcych,
bo nikt być samotny nie może.

To właśnie tego wieczoru,
gdy wiatr zimny śniegiem dmucha,
w serca złamane i smutne
po cichu wstępuje otucha.

To właśnie tego wieczoru
zło ze wstydu umiera,
widząc, jak silna i piękna
jest Miłość, gdy pięści rozwiera.

To właśnie tego wieczoru,
od bardzo wielu wieków,
pod dachem tkliwej kolędy
Bóg rodzi się w człowieku.

Categories
Dawni poeci

Lewik Włodzimierz – list wigilijny.

Włodzimierz Lewik
List Wigilijny

Piszę Ci, Synku, list z daleka, z domu …
Na szybach śnieżne łyskaja się płatki.
Wspominam dawne dni i po kryjomu
Płaczę … Ty, Synku, zrozumiesz łzy matki.
Jest juz choinka … Wiesz, zaraz u stola
Siądziem jak dawniej z siostrzyczkami trzema.
A z nami razem i myśl niewesoła,
Ze Ciebie, Synku, wśród nas dzisiaj nie ma.
Ty tam samiutki … W dalekiej gdzieś stronie,
Jak my, tak liczysz mijające chwile,
Jaka Ci gwiazdka dziś wieczór zapłonie
Kto Ci świąteczną przyładzi wigilię?
Jaka kolęda, Syneczku mój miły,
Rozjaśnisz Twoje godziny tułacze?
Myśmy się dzisiaj za Ciebie modliły
A ja nad listem jeszcze – widzisz – płaczę.
Myśl o nas, Synku. Wspomnij przy wieczerzy
W liście mym znajdziesz okruchy opłatka.
Wiem, że nam wrócisz. Ten, co "w żłobie leży"
Czuwa nad nami … Całuję Cię … Matka

Categories
Dawni poeci

M. Innicka – opłatek wigilijny.

M.Ilnicka
Oplatek wigilijny
Łamię się z wami dziś oplatkiem białym,
Wy wszyscy moi dalecy czy bliscy
Wy, co za błędnej gwiazdy ideałem
Po świecie się rozproszyli całym.
Wy co pijecie z rzek lodowych zdroi
Wy wierni, mocni, wytrwali- wy wszyscy,
Których rząd jasny przed wzrokiem mi stoi,
Związani ze mną węzłem wiecznie trwałym,
Z wami się łamię dziś opłatkiem białym…
Dla tego, co nam w nędz i trosk powodzi
Zostaje jasnym, czystym i wspaniałym
Łamię sie z wami dziś opłatkiem białym…

Categories
Dawni poeci

Staff Leopold – wigilia w lesie.

L. Staff
Wigilia w lesie

I drzewa maja swa wigilie…
W najkrótszy dzień Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku:
W okiściach, jak olbrzymie lilie,
Białe smereczki, sosny, jodły,
Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,
Snują zadumy jakieś mnisze
Rozpamiętując święte modły.
Las niemy jest jak tajemnica,
Milczący jak oczekiwanie,
Bo coś się dzieje, coś się stanie,
Cos wyśni się, wyjawi lica.
Chat izbom posłał las choinki,
Któż jemu w darze dziw przyniesie
Śnieg jeno spadł na drzewa w lesie,
Dłoniom gałęzi w upominki.
Las drży w napięciu i nadziei,
Niekiedy srebrne sfruną puchy
I polatują jak snu duchy…
Wtem bić przestało serce kniei,
Bo z pierwsza gwiazda niebo rozłogów,
A z gęstwiny, rozgarniając zieleń,
Wynurza głowę pyszny jeleń
Z świeczkami na rosochach rogów…

Categories
Dawni poeci

Twardowski Jan – dawna wigilia.

J. Twardowski
Dawna Wigilia
Przyszła mi na wigilię zziebnięta głuchociemna
z gwiazdą jak z jasną twarzą – wigilia przedwojenna
z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii
z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi
z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu
z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu
z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami
podając barszcz czerwony co smieszyl nas uszkami
z lampką, z czajnikiem starym wydartym chyba niebu
z całą rodziną jeszcze, to znaczy sprzed pogrzebów
Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę
Nad wszystkie figi z makiem — dzis juz posoborowe

Przyszła, usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała
Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała

Categories
Moje wiersze

W dzień wigilii

W dzień wigilii.

Już choinka stoi przystrojona,
już rodzina przy stole zebrana,
a tważ każda w milczeniu skupiona,
oczekuje jedynego Pana.
W całym domu wigilijne wonie,
każde dziecko gwiazdki wypatruje,
gdy zasiądzie w swym rodzinnym gronie
i prezenty piękne rozpakuje.
Jedni drugim dzisiaj ślą życzenia,
między sobą opłatkiem się dzielą,
mają swoje świąteczne marzenia
i świąteczną chwilą się weselą.
Wszyscy razem kolędy śpiewają,
jednym chórem,
jednym zgodnym tonem,
niecierpliwie na Niego czekają,
serca mają ku Niebu zwrócone.
A gdy Jezus wejdzie w domu progi
i nazawsze pozostanie z nami,
ubogaci się nasz dom ubogi
i już nigdy nie będziemy sami.

Categories
Dawni poeci

Miłosz Czesław – Miłość

Miłość
Czesław Miłosz

Miłość to znaczy popatrzeć na siebie,
Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,
Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu.
Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć,
Żeby stanęły w wypełnienia łunie.
To nic, że czasem nie wie, czemu służyć:
Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.
Ocalenie, 1945

Categories
Moje wiersze

na końcu czasu

Na końcu czasu.
Co będzie na końcu czasu,
kiedy anioł śmierci zawoła,
kiedy przyjdzie pośród hałasu
i nikt pomóc już nam nie zdoła.
Może przyjdą ulewne deszcze,
w kryształowe krople nas zmienią
i piosenki nauczą nas jeszcze,
by móc z nimi zaśpiewać jesienią.
Może wiatry nas w pył rozwieją,
ponad ziemią wysoko wzniosą,
napełnimy się znów nadzieją,
opadniemy poranną rosą.
Może w pięknej trawie na łące,
może w pięknym kwiatów rozkwicie,
życie nowe zaczniemy tętniące,
w tej odchłani, bezkresnym niebycie.
Może w górę wysoko wzlecimy,
pofruniemy ponad gwiazdami,
z aniołami piosnkę zanucimy,
dwoma zgodnie brzmiącymi chórami.
Z pieśnią w duszy, ze śpiewem na ustach,
w bramy raju otwarte wejdziemy,
gdy wypełni się godzina pusta,
my nazawsze w raju zostaniemy.

EltenLink